Czas zmian. Praca położnej

Pracuję jako położna od 1989 roku. Zaczynałam w okresie PRLu, przeżyłam okres reform i zmian ustrojowych. Przetrwałam kryzys ekonomiczny i zagrożenie bezrobociem. Wiele razy musiałam zagryźć zęby i przyjąć to, co z łaski mi dawano. Nie raz słyszałam słowa: "cieszcie się, że macie pracę". Wykonywałam obowiązki swoje, jako położnej, salowej, a nie raz i lekarza. Przetrwałam mobinng (oj, żebym wtedy ja miała taką świadomość o tym, jaką mam dziś!), konflikty i zamykanie oddziałów. Przeżyłam dojazdy do pracy autostopem, agresję ze strony pacjentek i wiele złych chwil. I wiecie co? Nie żałuję !!!!!

Ostatnio zrobiłam rachunek sumienia (zawodowego!) i zrozumiałam, że gdyby nie te doświadczenia, to nie byłabym teraz tym, kim jestem. A przecież jestem teraz zadowolona z mojej pracy, nie mogę narzekać na zarobki, potrafię skutecznie rozwiązywać problemy z jakimi spotykam się w mojej pracy, nie boję sie wyzwań.


Moje życiowe ścieżki pozwoliły mi zdobyć doświadczenie i wiedzę, teraz rozumiem, że zmiany, chociaż wydają się być złe, mogą nas wiele nauczyć. Wiele koleżanek nie chce zmieniać miejsc pracy i zakresu obowiązków na stare lata. Rozumiem je doskonale. Jeśli przez prawie trzydzieści lat przepracowały na jednym oddziale, to zwyczajnie boją się podejmować nowe wyzwania. Ale też nie można uniknąć zmian i chować głowę w piasek. Nowe (sic!) standardy opieki okołoporodowej określają indywidualną opiekę nad matką i dzieckiem, co oznacza, że wiele trzeba było zmienić i dostosować.

 

Nowe rodziło się w bólach. Rutynowe podejście do położnicy odeszło do lamusa. Przybyło pracy, obowiązków i wymagań. Nam przybyło lat, a ubyło sił. Czy to oznacza, że nastały ciężkie czasy dla położnych? Dla niektórych TAK!


Nie da się nic nie robić i spędzać połowę dyżuru przy kawce - już słysze te okrzyki oburzenia, że kalam własne gniazdo. Ale Drogie Koleżanki Położne, pomimo świętego oburzenia - czy wszystkie jesteśmy solidne, zaangażowane i wykonujemy więcej niż tylko zlecenia?

 

Czy każda z nas to dobra położna? Wśród nas są niedbałe i niegrzeczne dla pacjentek, takie, którym zawsze pod górkę (bo nowe zalecenia, nowy program komputerowy...), takie, które swoje fustracje i niechęć wyładowują na reszcie zespołu.

 

Takie, z którymi trudno wytrzymać dwanaście godzin wspólnego dyżuru. Które zawsze w zmianach widzą samo zło. Dlaczego zmiany muszą przerażać? Próbujcie nowego - co nas nie zabije to nas wzmocni!

 

Przecież zawsze można coś poprawić, jeśli szuka się kompromisu, ale dajmy sobie szansę. Wszystko się zmienia i my też musimy podjąć trud i nowe wyzwania. Nie możemy udawać, że nic się nie zmienia. Jeśli nie będzie to nasz świat, to można szukać swojego na innym oddziale, takim, który spełni nasze oczekiwania, co do specyfiki pracy.

 

Każdy musi mieć swoje miejsce, nawet położna.

 

2017-02-27