Dziecko sześciu rodziców czyli zawiłości procedury in vitro

W ostatnim czasie brytyjska instytucja Human Fertilisation and Embryology Authority (HFEA) zatwierdziła pierwszy wniosek na wykorzystanie dawstwa mitochondrialnego w przypadku pacjentek z chorobami mitochondrialnymi. Terapia będzie prowadzona w Newcastle University w WIelkiej Brytanii.

Wspomniana procedura ma zapobiegać przenoszeniu chorób genetycznych na potomstwo. Dotyczy sytuacji, w której kobieta, które chce mieć dziecko jest nosicielką choroby genetycznej, której przyczyna umiejscowiona jest w mitochondriach. Możliwe jest pobranie komórki jajowej od kobiety, która chce być matką i zamiana mitochondriów z tej komórki, na mitochondria należące do dawczyni, która jest zdrowa i  nie jest nosicielką choroby genetycznej. Dawczyni mitochondriów nie ma prawnego statusu matki, jest tylko dawczynią materiału genetycznego. W takiej sytuacji można jednak powiedzieć, że dziecko ma w pewnym sensie troje rodziców. Wszyscy troje są oni po części, rodzicami genetycznymi.


Nie jest to jednak koniec kwestii związanych z nowoczesnymi technologiami reprodukcyjnymi i z uznaniem rodzicielstwa w przypadku stosowania tych metod.


W niektórych krajach bowiem dopuszczalne są kontrakty surogacyjne (w Polsce są one zabronione, a matką dziecka, zgodnie z prawem, jest zawsze kobieta, które je urodziła, niezależnie od tego czy jest matką genetyczną dziecka; kontrakty surogacyjne są dozwolone między innymi w Indiach i na Ukrainie).

 

Surogatka jest to kobieta, która zachodzi w ciążę, żeby urodzić dziecko innej parze. Użycza więc swojej macicy, stając się swego rodzaju „żywym inkubatorem”. Zwykle surogacja wiąże się z wypłaceniem przez rodziców wynagrodzenia lub zadośćuczynienia za trudy ciąży surogatce. Surogatka może być matką biologiczną dziecka, czyli dawczynią komórki jajowej.

 

Komórka jajowa może też pochodzi od kobiety, która chce dziecko wychowywać, nazywanej matką społeczną lub intencyjną (dlatego, że to ona ma intencję by „stworzyć” dziecko). Komórka jajowa może również pochodzić od innej dawczyni – dzieje się tak w przypadku, w którym matka intencyjna nie może dać swoich komórek jajowych, ale ponieważ chciałaby żeby dziecko było jak najbliżej z nią spokrewnione pod względem genetycznym prosi o komórkę jajową bliską sobie osobę, na przykład swoją siostrę.


Jeśli chodzi o dawstwo nasienia, to  w przypadku kontraktu surogacyjnego możliwe jest pobranie nasienia od obcego dawcy z banku nasienia, lub od mężczyzny, który ma być ojcem społecznym.


Widzimy więc, że w przypadku, w którym para decyduje się na skorzystanie z usług surogatki i w celu zapłodnienia korzysta z nasienia od obcego dawcy z banku, a komórka jajowa jest pobrana od bliskiej osoby, ale ze względu na choroby genetyczne konieczna jest „wymiana” mitochondriów na takie, które nie będą niosły ryzyka wystąpienia choroby genetycznej - pobrane od obcej dawczyni. W takiej sytuacji moglibyśmy powiedzieć, że dziecko ma sześciu rodziców: dwoje rodziców społecznych, surogatkę, dawczynię komórki jajowej, dawczynię mitochondriów i dawcę nasienia (oczywiście dawcy czy surogatki nie mają praw rodzicielskich wobec dziecka).

 

Wydaje się, że to sytuacja rodem z science-fiction, natomiast przy obecnej technologii jest ona teoretycznie możliwa. Powstaje więc szereg pytań dotyczących statusu poszczególnych „rodziców” oraz tego jak zaspokoić prawo dziecka do poznania swoich korzeni.


Myślę, że warto byłoby podjąć refleksję nad tego typu dylematami, już teraz, gdy wydają się one dość realne, a zanim staną się naszą codziennością.

 

2017-05-22