Lekarze niepoprawnie piszą zlecenia – więc trzeba szkolić pielęgniarki

Lista absurdów dotyczących organizacji w służbie zdrowia jest nieskończona i cały czas mnie zaskakuje. Nie wiem, skąd biorą się pewne pomysły. A nie, jednak wiem... zza biurka. Zza biurka, z którego piszący nigdy nie wychodził. Teoria - tak, praktyka - nigdy.

Mam przed sobą Komunikat Ministerstwa Zdrowia w sprawie wykonywania przez pielęgniarki i położne zadań wynikających z procesu leczenia i realizacji zleceń lekarskich. Brzmi dość poważnie. Jednak treść z powagą w parze nie idą. Owe pismo zakłada przeszkolenie pielęgniarek i położnych z tego, jak mają odczytywać i wykonywać zlecenia. I wcale nie dotyczy to młodych, najmujących się pracowników. Mówimy o całej populacji pracowników szpitali - nie lekarzy, dla jasności.

 

Każdy z nich ma prawo się pomylić, być zmęczonym, źle się czuć. Pielęgniarka takich nadprzyrodzonych praw posiadać nie może. W związku z czym trzeba szkolić. Szkolić z tego, jak Pan Doktor ma napisać zlecenie. Z pisma wynika, że formę szkolenia można dobrać według potrzeb.

 

Proponuję rozpocząć od ćwiczeń usprawniających  palec wskazujący, by dokładnie nauczyć się pokazywać odpowiednią rubryczkę do zapisu. Następnie pokazać jak układać rękę by przystawić pieczątkę. Interpretacja wskazówek zegara w połączeniu z kalendarzem i zapisanie jej w karcie dajmy jako pracę domową.

 

Słynne hasło lek xxx wg schematu należy przyjąć i nie dopytywać, jak ów schemat wygląda. Wprowadza to w zakłopotanie zleceniodawcę, w związku z czym zleceniobiorca winien powstrzymać się od zadawania niewygodnych pytań. Większość z nas, położnych, pracuje w kilku placówkach, gdzie każdy schemat wygląda inaczej. Proszę sobie wybrać ten najlepszy i zastosować.

 

Zaangażowałabym też naukowców to stworzenia aparatu telefonicznego z funkcją pisania. Tłumaczenie, że zlecenie przez telefon to nie zlecenie jest wyczerpujące, w związku z tym trzeba stworzyć odpowiednie urządzenie.


Nie zapominajmy o ćwiczeniach pamięci. Jeśli ktoś chciał zlecić lek, ale zapomniał a pielęgniarka go nie podała, to winę za nieprzypomnienie lekarzowi mededycyny ponosi ten, co nie przypomniał.

 

A poważnie mówiąc, choć cały czas pismo uważam za niezły żart, to każda położna i pielęgniarka, która posiada prawo wykonywania zawodu, zna swoje kompetencje i uprawnienia. Doskonale wie, kiedy zlecenie przyjąć, a kiedy nie. Nie pracujemy w jaskiniach i umiemy czytać. Znamy swoją ustawę, wiemy jakie leki możemy podać same. Uczenie nas jak coś przeczytać jest zbędne. Miałyśmy to w podstawówce.


Nie od tej strony się szanowni biurkowcy zabieracie. To nie tych co zlecenia wykonują trzeba uświadamiać.
Chcąc wyjść Wam naprzeciw my pielęgniarki i położne zapewniamy, że takowe szkolenia realizujemy na każdym dyżurze. Palce wskazujące mamy wyćwiczone na olimpijskim poziomie, wymowa z odpowiednim akcentem: TO PROSZĘ PRZYJŚĆ I WPISAĆ, jest notorycznie doskonalona.


Jeśli kiedyś się poddamy i zabraknie nam sił to zwrócimy się do Was z pismem o pomoc w zorganizowaniu szkolenia reformowanie niereformowalnych lekarzy. Albo same taki kurs napiszemy a Wam naszym, wykrzywionym palcem pokażemy gdzie podpisać.

 

2016-12-09