Niekończąca się opowieść czyli jak pogłębia się kryzys ochrony zdrowia

Pielęgniarki i położne to wentyl bezpieczeństwa systemu ochrony zdrowia, bo biorą na siebie impet niezadowolenia pacjentów na funkcjonowanie placówki służby zdrowia. Idąc za przykładem podległych mu jednostek, Minister Zdrowia postanowił obarczyć pielęgniarki i położne winą za złe funkcjonowanie zespołów terapeutycznych, w skład których poza nimi wchodzą lekarze różnych specjalizacji.

Od dawna wiemy, że system ochrony zdrowia w Polsce musi zreformować zawód położnej. Rosnące kompetencję i coraz wyższy próg oczekiwań stawiany położnym nijak się ma do ich nędznych zarobków.

Można się całym sercem poświęcić swojej pracy, ale ktoś, kto ledwo wiąże koniec z końcem mimo brania dodatkowych nadgodzin, często pozwoli się sprowadzić do posłusznej roli wystraszonej osoby - obawiającej się, że straci miejsce pracy i głodową pensję. Lepiej schylić głowę, znosić upokorzenia, butę zakompleksionych specjalistów, którzy traktują położne jak swoje asystentki... Czy jednak aby na pewno jest to właściwa droga? Ponad miesiąc temu minister zdrowia Konstanty Radziwiłł udowodnił, że pielęgniarki i położne można jeszcze bardziej upokarzać. Warto się przyjrzeć całemu zdarzeniu, kiedy już opadły pierwsze emocje...

 

Pod koniec 2015 roku minister zdrowia Konstanty Radziwiłł stwierdził publicznie, że trzeba poprawić atrakcyjność zawodu pielęgniarki i położnej, bo Ministerstwo Zdrowia stoi przed problemem, jak zapewnić opiekę pielęgniarską i położniczą w przyszłości. Pozytywne słowa, w których pojawia się nadzieja dla pielęgniarek i położnych...

 

Kiedy jednak okręt tonie, to nikt nie myśli o przyszłości, ale o ratowaniu samego siebie. Źle się dzieje w ochronie zdrowia w Polsce, więc trzeba wskazać winnego. A kto będzie lepszy od pracowników pokornie znoszących arogancję i wszechwładzę swoich szefów? Dlatego Ministerstwo Zdrowia, jak zwykle zaznaczając, że troszczy się o pacjenta, postanowiło skierować pielęgniarki na kolejne kursy i szkolenia.

Myślisz, że chodziło o podniesienie w ten sposób ich kwalifikacji? Nie, kuriozalne, wręcz upokarzające edukowanie ma dotyczyć zagadnienia, jak średni personel medyczny ma słuchać lekarza i jak wykonywać jego polecenia.

 

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zrozumiał, że problemem nie jest brak dostępu do specjalistycznych usług medycznych, brak wyszkolonego personelu oraz dramatyczny brak finansów publicznych placówek służby zdrowia. Wszystkiemu winne są pielęgniarki i położne, które nie umieją słuchać lekarzy, a przede wszystkim nie znają procedur.

 

Teoretycznie procedury obowiązują zarówno lekarzy, jak też pielęgniarki i położne. Ale atrakcyjność zawodu pielęgniarki i położnej zostanie sprowadzona przez ministra do roli asystentki lekarza. Bo lekarz nie musi znać procedur obowiązujących w miejscu pracy.

 

Według Ministerstwa Zdrowia w Polsce istnieje powszechne zagrożenie niedbałego wykonywania zawodu przez pielęgniarki i położne, a sytuacja jest na tyle poważna, że minister zdrowia zdecydował się wydać odrębny komunikat piętnujący pielęgniarki i położne.

 

Jedynymi oburzonymi były same poszkodowane. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych zaprotestował, a w piśmie do ministra zdrowia znalazł się słuszny postulat, że kursy powinny dotyczyć wszystkich zawodów, które pracują w zespole terapeutycznym. Jak zapewne się domyślasz, słuszne postulaty są wdrażane w życie równie często, jak spełniane są życzenia, o które się prosi złote rybki.

 

Minęło kilka tygodni od chwili opublikowania komunikatu przez Ministerstwo Zdrowia i... życie toczy się dalej. Minister znalazł winnych, wskazał palcem i jednocześnie pogroził im tym palcem. Poza tym, zadał bolesny cios etosowi zawodu pielęgniarki i zawodu położnej, skutecznie pogłębił też trwający od lat – i lekceważony przez Ministerstwo Zdrowia - konflikt pomiędzy lekarzami i średnim personelem medycznym.

 

Dla urzędników sprawa zamknięta, zajmują się kolejnymi komunikatami. Lata absurdalnych działań Ministerstwa Zdrowia powodują, ze kolejne zarządzające nim ekipy nie wzbudzają żadnego zdziwienia swoimi decyzjami. Żaden z urzędników nigdy nie będzie odpowiadał za pogłębianie chaosu ochrony zdrowia w Polsce.

 

Pacjentom warto jednak wyjaśnić – nic się nie zmieniło na Waszą korzyść. Tylko powinniście się przyzwyczajać, że na zmęczonych twarzach upokarzanych pielęgniarek i położnych nie zagości już uśmiech.

 

2016-10-11