Próchnica butelkowa u dzieci

Próchnica butelkowa, bo to na niej chciałabym się głównie skupić w poniższym tekście, zwie się tak właśnie dlatego, gdyż ma ścisły związek ze sposobem karmienia malucha (w języku specjalistycznym nazywana jest „nursing-bottle-syndrom”). Jest uznawana przez większość stomatologów wręcz za epidemię naszych czasów, dlatego myślę, że zdecydowanie warto poruszyć ten temat...

Niedawno słyszałam opinię, że wzrost zachorowań dziecięcych ząbków na próchnicę łączy się ściśle z pojawieniem się na rynku i ze wzrostem sprzedaży butelek z tworzywa sztucznego. Jako że są żejsze niż szklane oraz nie grożą przypadkowym rozbiciem się i pokaleczeniem malucha, rodzice chętniej z nich zaczęli korzystać i bez obaw zostawiali dzieciom butelki wypełnione napojami nawet na całą noc, by same mogły się napić, nie budząc nikogo z opiekunów...

 

Hmm  pewnie coś i w tym jest... Jednak nieprawdą jest to, że próchnicę butelkową miewają wyłącznie maluszki karmione butelką. Równie często zdarza się ona u dzieci karmionych piersią, które są dopajane albo same piją już z kubka-niekapka (o jego szkodliwości również pewnie popełnię jakiś wpis trochę później).

 

Próchnica butelkowa dotyczy przede wszystkim niemowląt i małych dzieci do czwartego -  piątego roku życia. Początkowo ma postać białych plamek i/lub smug, a potem brązowawych lub czarnych odbarwień. Jak za każdą próchnicę, tak i za próchnicę butelkową odpowiedzialne są bakterie z rodziny streptokoków, których głównym pożywieniem jest cukier – szczególnie lubią cukier zawarty w słodkich napojach (sacharozę) i cukry z owoców (fruktozę).

 

Bakterie streptokoki wytwarzają kwasy niszczące zęby, a im  więcej cukru mają do dyspozycji, tym więcej kwasów produkują, i tym szybciej może dojść do próchnicy. Dlaczego tak mocno zwraca się uwagę na karmienie butelką i związek z próchnicą?? Otóż te maluchy, które zasypiają z butelką w buzi albo dużo piją w nocy – zwłaszcza napojów dosładzanych (herbatki) lub takich, w których cukry występują naturalnie (soki) - mają większą szansę na szybszy rozwój tego problemu. Podczas snu zmniejsza się bowiem wydzielanie śliny, która obmywa zęby oblepione pokarmem lub napojami  i zmniejsza tym samym zakwaszenie w jamie ustnej i to sprzyja namnażaniu się bakterii i wydzielaniu przez nie większej ilości szkodliwych kwasów. 

 

Poza tym, z butelki dziecko pije zdecydowanie dłużej niż np. z otwartego kubeczka, dlatego jego mleczne zęby są też dłużej wystawione na negatywne działanie bakterii. Zmiany próchnicze pojawiają się zwykle najpierw na górnych siekaczach w okolicy dziąseł. Równie szkodliwe może być używanie kubków - niekapków z wystającą końcówką, gdyż sposób konstrukcji kubka sprawia, że płyn wciągany do buzi, obmywa głównie siekacze, konkretnie – ich wewnętrzne powierzchnie. To właśnie dlatego bardzo trudno samodzielnie zauważyć, że ząbki malca się psują, i w porę zareagować, a próchnica niestety szybko postępuje i w krótkim czasie może przenieść się na pozostałe, dotąd zdrowe ząbki.

 

Do tego dochodzi często niesystematyczna higiena jamy ustnej, zwłaszcza niemowląt i małych dzieci, bo wciąż pokutuje przekonanie, że o mleczne ząbki, które i tak wypadną, można dbać mniej niż w późniejszym czasie o stałe. Mleczaków zdecydowanie nie wolno zaniedbywać. Rezerwują one miejsce dla zębów stałych. Jeśli malec utraci je zbyt wcześnie, istnieje ryzyko, że ząbki stałe wyrżną się krzywo. Ponadto próchnica obecna na mleczakach może łatwo zaatakować zęby stałe.  Część stomatologów jest również zdania, że rozwój próchnicy butelkowej to kwestia predyspozycji genetycznych, czyli podatności szkliwa zębów na działanie kwasów. Bez względu jednak na to, jaka byłaby przyczyna jej powstawania lekarze są zgodni, że najważniejsza jest profilaktyka!!!


Nawet jeśli niemowlak nie ma jeszcze zębów, warto przemywać jego dziąsła jałowym gazikiem nasączonym przegotowaną wystudzoną wodą, a gdy tylko pojawi się pierwszy ząbek warto kupić silikonową szczoteczkę nakładaną na palec, dzięki której łatwo go czyścić, a jednocześnie masować napuchnięte dziąsła. W późniejszym czasie trzeba się zaopatrzyć w szczoteczkę z miękkim włosiem oraz wprowadzić pastę do zębów, początkowo taką bez fluoru, za to z ksylitolem. I z całą pewnością po umyciu ząbków nie podajemy dzieciom już nic słodzonego do jedzenia ani picia.

 

Starsze dzieci mogą zaspakajać nocne pragnienie wodą, która dodatkowo wspomaga wydzielanie śliny i przemywa jamę ustną. W jamie ustnej nowo narodzonego dziecka nie ma bakterii wywołujących próchnicę. Zasiedlają ją one stopniowo, czemu sprzyja kontakt ze śliną innych osób. Nie oblizuj więc smoczka ani łyżeczki, z których korzysta malec, nie korzystaj z tego samego kubeczka, nie całuj maluszka w usta  i nie pozwalaj tego robić nikomu innemu. 

 

Unikaj słodkiego smaku. Nie słodź wody glukozą, unikaj słodkich napojów. Dużo lepsza dla zębów dziecka jest woda niegazowana. U dzieci szkliwo jest znacznie słabsze, więc w zasadzie w ogóle nie powinny jadać słodyczy. Dlatego tak dobrym rozwiązaniem jest jeden "słodki dzień" w tygodniu. Trzeba jednak pamiętać, że w tym dniu dzieci muszą wyjątkowo starannie czyścić zęby.


Zdecydowanie unikaj cukierków typu landrynki i lizaków, ponieważ wszelkie kleiste słodycze mogą tkwić w zakamarkach jamy ustnej godzinami. O niebo lepiej słodkości zrobić samemu w domu, przepisy nie są aż tak wymagajace i czasochłonne, a chociaż mamy pewność co do ich składu oraz ilości i i rodzaju użytego słodziwa. Nie pozwalaj maluszkowi zasypiać z butelką. Jeśli zaśnie przy jedzeniu, delikatnie wyjmij mu butelkę z buzi.

 

Jak najszybciej naucz dziecko jeść łyżeczką. W ten sposób podawaj mu nie tylko zupki, ale też kaszki. Profilaktyka obejmuje także wizyty dzieckiem u dentysty. Pierwszą wizytę najlepiej zaplanować w okolicach pierwszych urodzin dziecka, chociaż niektórzy zalecają by było to już w momencie wyrżnięcia się pierwszego ząbka, a kolejne raz na 4-6 miesięcy lub w zależności od indywidualnych zaleceń stomatologa. Jeżeli zauważymy coś niepokojącego w wyglądzie zębów swojej pociechy, należy od razu udać się do stomatologa.

 

Na etapie białych plamek lub smużek zwykle wystarczy stosowanie fluoryzacji, czyli pokrycie ząbków preparatem zawierającym fluor. W przypadku bardziej zaawansowanych zmian próchniczych o leczeniu decyduje dentysta. Może zaproponować impregnowanie roztworem azotanu srebra. Niektórzy stomatolodzy zalecają też leczenie chorych zębów, a nawet ich usunięcie, ale to niesie ze sobą ryzyko późniejszych wad zgryzu. Nie sposób również pominąć kwestii kosztów takiego leczenia oraz trudów (nie każde dziecko chce współpracować) i bólu jakie za soba niesie dla maluszka... Dlatego powtarzam – PROFILAKTYKA drodzy Rodzice, PROFILAKTYKA...


P.S. Warto przemyśleć również całowanie maluszków w rączki a później i w stópki, bo również one bardzo często wędrują do jego buzi i tym samym mogą stać się źródłem zakażenia bakteriami. Osobiście polecam czółko i karczek, zwłaszcza jako alternatywę dla nieugiętych dziadków ;)

 

 

 

 

 

 

2019-03-01