„Więcej światła!” – tak ponoć powiedział Johann Wolfgang Goethe, gdy umierał. Jedni twierdzą, że chodziło o to, by otworzyć okiennice w pokoju, gdzie leżał. Drudzy, że był to symboliczny gest wielkiego poety i myśliciela w stronę ludzkości. By nie była ciemna, złowieszczo zacofana, niewykształcona i ciasno myśląca.

Tymczasem motyw światła w kulturach i mitologiach różnych krajów ma od zawsze duże znaczenie. Praktycznie nie ma systemu wierzeń czy filozofii, gdzie nie byłoby symboliki światła. Skupmy się tymczasem na jednym z jego aspektów. A mianowicie na wierze w uzdrawiającą moc światła w kulturze ludowej naszego kraju.


Na kulturę folklorystyczną Polski (czyli słowiańską) przez stulecia wpływ miało szereg innych kultur, jak kultura celtycka, germańska, antyczna rzecz jasna, bałkańska. Wymieszanie się wszystkich motywów i symboli w kulturze słowiańskiej stanowiło o różnorodności pojmowania świata dokoła i świata wewnątrz człowieka przez Słowian. Następnie nadejście chrześcijaństwa spowodowało, że znane wcześniej wątki zostały przetransformowane na chrześcijańskie pojmowanie stanu rzeczy.


Parę lat temu realizowałam film zatytułowany Magia Kurpiów Białych, który opowiadał o wierze w świat niezwykły i nadprzyrodzony w kulturze kurpiowskiej od czasów przed II wojną światową do czasów współczesnych.


Kurpie Biali to rejon etnograficzny, umieszczony pomiędzy rzeką Bug, Narwią i lasami Puszczy Białej, w odległości 60 i 80 km od Warszawy. Otóż podczas wywiadów, robionych z żyjącymi mieszkańcami tych terenów, okazało się, że wiele miejsca poświęcają roli światła w swojej mitologii i niematerialnym dziedzictwie kulturowym.


- Światło znaczy moc - mówi w filmie jedna z bohaterek. Moc światła znaczyła nie tylko dzień (jasną stronę egzystencji człowieka), ale również światło świecy. Świeca uzyskiwała moc sprawczą, moc ochronną, gdy została zapalona.


Znaczącą świecą dla Kurpiów Białych była gromnica. Gromnica towarzyszyła człowiekowi od urodzenia do śmierci. Zapalało się ją w celach ochronnych. Gdy np. do domu wchodziła - jak to określano- choroba- wyciągano gromnicę ze skrzyń czy kredensów. Lub przy niepokojących i groźnych zjawiskach atmosferycznych, takich jak burza, również posiłkowano się jej mocą.


- Gdy nadchodziła burza, porywiste wiatry, ulewne deszcze, straszne huragany, stawialiśmy gromnicę w oknie, by odpędzała złe moce i ochraniała dom i jego mieszkańców. Gromnica, stawiana w oknie musiała być zapalona. Wtedy miała swoją ochronną moc - mówiła w filmie jednak z bohaterek.


Czczono również motyw dłuższego dnia, czyli pojawiającej się wiosny.


- Wiosnę witano u nas z radością, również zapalając gromnicę systematycznie wieczorem w okresie od końca lutego do około 10 marca. Miała wspomóc przychodzenie światła, dobrych chwil, nadziei na lepsze życie - opowiada w zdokumentowanym literacko materiale inna z rozmówczyń.


Dlatego może czasem warto wspomóc się kulturą folklorystyczną i gdy nam smutno, po prostu zapalić świecę i kontemplować jej blask.  

 

2016-05-07