Znaczenie położnej w Polsce się zmienia

Położna z wielu powodów może stać się w najbliższych latach dużo bardziej cenionym zawodem Polsce niż ma to miejsce obecnie. Zmiany najprawdopodobniej wywołane będą wykorzystaniem przez polskie położne faktu uczestnictwa w opiece nad kobietą ciężarną oraz dynamiczną sytuacją położnych w Europie Zachodniej.

Ochrona zdrowia w Polsce wymaga gruntownej przemiany. Tymczasem Europa potrzebuje dobrze wyedukowanych polskich położnych z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że w poszczególnych krajach brakuje położnych. Wiarygodne źródła brytyjskie szacowały wiosną tego roku, że na rynku zdrowia w Wielkiej Brytanii potrzeba od minimum ponad tysiąca do nawet kilku tysięcy położnych. Jeszcze gorzej z opieką pielęgniarską i zapotrzebowanie na pielęgniarki jest jeszcze większe!

 

Polskie położne posługujące się obcymi językami znajdują jednak pracę za granicą. Są tam lepiej opłacane i spotykają się z większym szacunkiem dla swojego zawodu. Coraz więcej pracujących lub dobrze sytuowanych Polek za granicą decyduje się na rodzenie dzieci. Podobno od 2010 do 2015 Polki urodziły około 150 000 dzieci tylko na Wyspach Brytyjskich. Kolejne urodzą za granicą niebawem, a na forach internetowych często zaznaczają swoje preferencje - żeby przy narodzinach uczestniczyła wykwalifikowana i polskojęzyczna położna.

 

W przypadku opieki położniczej następuje potężna zmiana systemowa w Europie i jest to dostrzegalne też w Polsce. Sytuacja położnych i ich rola zmienia się dynamicznie w Wielkiej Brytanii. W grudniu 2014 tamtejszy the National Institute for Health and Care Excellence zaktualizował swoją ocenę miejsca narodzin dzieci. Specjaliści na Wyspach uznali, że w przypadku ciąży niskiego ryzyka, będącej jednocześnie kolejną zdrową ciążą, środowisko domowe lub środowisko domu porodowego prowadzonego przez dyplomowane położne jest bardziej atrakcyjnym miejscem porodu, niż sale szpitalne.

 

Porody domowe wzbudzają liczne kontrowersje i na pewno wszyscy zainteresowani będą nadal uważnie śledzić statystyki medyczne dotyczące ich porównań z porodami szpitalnymi. Jednak jeśli tylko część porodów w Polsce będzie przyjmowana w domu, jak w innych krajach Europy Zachodniej - to i tak zmieni to pojęcie o zawodzie położnej wśród ciężarnych kobiet.

 

Położna ma wzbudzać zaufanie, którego autorytet nie musi wymagać porównań z opinią innych specjalistów zajmujących się ciążą. Położna jest blisko rodzącej kobiety. I w opinii wielu światłych umysłów – rodząca kobieta i położna to z różnych powodów wystarczający tandem przy licznych porodach fizjologicznych zakończonych sukcesem.

 

Ruch na rzecz domowych porodów to inicjatywa, która od ponad 40 lat coraz aktywniej przypomina Europejkom o zaletach porodów w domach i domach porodowych. Inicjowały go Brytyjskie i Holenderskie położne, mając bardzo często wsparcie ze strony tamtejszych środowisk naukowych.

 

Często to lokalna specyfika kulturowa i rozwiązania natury prawnej wpływają na ilość domowych porodów. W Holandii rokrocznie jest to obecnie ponad 30% przyjmowanych porodów. Oczywiście, w początkach lat 70. XX wieku było to średnio niemal 70% porodów rocznie. Co ciekawe - patrząc na to z polskiej perspektywy - podczas obecnych porodów domowych w Holandii rzadziej niż w jednym na dziesięć porodów uczestniczy lekarz. Większość narodzin dzieci w holenderskich domach przyjmowana jest przez położne.

 

Trudno zaprzeczyć opinii, ze poród domowy wiąże się z umacnianiem - lub według niektórych - przywracaniem właściwego miejsca położnej w opiece okołoporodowej. Położnej nie będącej asystentką lekarza przy narodzinach dziecka, ale doświadczoną i odpowiedzialną specjalistką, która samodzielnie przyjmuje porody. A do tego profesjonalnym, ale i pełnym empatii oraz przyjaźni wsparciem dla rodzącej kobiety.

 

To położne są w stanie zapewnić bezpieczeństwo domowego porodu. Aktywnie poznając kobietę i przebieg ciąży mogą – w oparciu o swoją wiedze i doświadczenie - wspierać lub negować proces kwalifikacji ciąży do porodu domowego. Dzięki swojemu zaangażowaniu położne mogą pracować ze zdrowymi kobietami i chronić ich porody przed niewskazaną medykalizacją.

 

Nie można jednak lekceważyć zagrożeń, jakie niosą ze sobą porody domowe. Więc ich popularyzacja będzie miała swoje granice. Dlaczego jednak położna miałaby nie prowadzić ciąży od początku, przyjmować poród w szpitalu lub uczestniczyć i wspierać kobietę podczas porodu, a potem połogu? Prawo na to zezwala i chociaż to model nowy dla polskich mam, to jednak przyjmowany z dużym aplauzem. Oczywiście, o ile położne chcą tak pracować.

 

 

Bo jeśli kobiety przekonają się, że położna to powołanie, a nie rutyna, to doprowadzi to do zmiany statusu społecznego zawodu położnej. NFZ refunduje wizyty położnej od 21 tygodnia ciąży raz w tygodniu. Od 32 tygodnia ciąży częstotliwość wizyt może wzrosnąć do dwóch w tygodniu bezpłatnych wizyt. Wszystko będzie jednak zależało od opinii na temat praktyczności wizyt położnej. Czy faktycznie są pomocne?

 

Bez wątpienia jednak zmiany w Polsce mogą nastąpić dzięki zawodowemu zaangażowaniu położnych w całe spektrum opieki okołoporodowej. Warto też wspierać się i przypominać o doświadczeniach koleżanek z Europie Zachodniej, zachęcać ogólnopolskie i lokalne media do dokładnej analizy specyfiki porodu. Warto inicjować publiczne debaty z udziałem decydentów.

 

Czy nie jest to najlepszy moment, żeby położna sama sobie przyznała głos w dyskusji na temat swojej roli zawodowej w trakcie ciąży i w momencie porodu w Polsce?

 

 

 

2015-08-25